niedziela, 29 maja 2011

Turniejowy maj (Spotkanie z Tigerem!)

3:0 to wynik maja pomiędzy mną, a polem (ami). Niestety 75, 73 na Toyi oraz 79, 72 i 80,77 na EPD nie mogę uznać za udane. Jednak wiele nauczyłem się w tych rundach. Myślę, że to jest klucz do sukcesu - każdą rundę odbierać jako "nauka".

Wracając z pierwszego EPD spotkałem Tiger'a na obiedzie (a raczej na drzemce poobiednej)



(mniej więcej tak wyglądał maj - na same turnieje 4000km:)


Przyznam szczerze, że trochę nie jestem pewien sam siebie. W kwietniu pracując ze Scottem, wchodziłem w rutynę koncentracji tylko i wyłącznie nad celem w trakcie uderzenia. Pierwszy raz w życiu skupiałem się nad celem tak bardzo, że sam się zastanawiałem czy to jest to. Jakby skupiałem się nad targetem tak bardzo, że zamiast rzeczywiście odpuścić sobię wszystko i uderzyć piłkę do celu to myślałem o tym, żeby myśleć o celu. Trochę trudno to wytłumaczyć ale mam nadzieję, że Wiecie co mam na myśli. A nawet jak nie to dobrze bo już o tym nie myślę... żeby myśleć:)

To taki paradoks golfa, który fajnie opisuje dr Bob Rotella (znany psycholog golfowy)

"To gain control you have to give up control"

To moje motto na czerwiec.

We wtorek wyjazd na PGA CUP do Rajszewa. Draw'y i fade'y na to pole... w gotowości.

P.S. obiecuję, że w czerwcu będę bardziej obecny w postach. Takie przesilenie wiosenne, wiecie jak to jest:)

środa, 4 maja 2011

OLD SWING vs. NEW SWING

MY OLD GOLF SWING



Coś na rozweselenie na tą szarzyznę za oknem:)
MY NEW TWO STEP GOLF SWING:)


Jutro z rana wyjazd na Pro-Am do Wrocławia, mam nadzieję, że zimówki nie będą mi potrzebne:)
Kilka zimowych gaci, skarpet, kurtek i swetrów na turniej w maju... bezcenne :)

TYMCZASEM!
Max

niedziela, 1 maja 2011

Sporting Club Berlin i ...

Tuż przed długim weekendem (co w moim przypadku jest krótkim odpoczynkiem od gry) dwa dni spędziłem w Sporting Club Berlin. 200 km z mojego domu i ośrodek, którego pozazdrościć może każdy zawodowy golfista. 3 pola wielkich projektantów (Stan Eby, Arnold Palmer, Nick Faldo) dwa drivingi, kilka practice greenów i co najważniejsze wspaniała gościnność dyrekcji klubu - żyć nie umierać.



Pierwszy dzień na Stan Eby to przygotowanie do najbliższego Pro Am'u. Pole podobne do Toyi, szybkie greeny choć we Wrocławiu spodziewam się jeszcze szybszych (około 9-10 na stimp meter). Mój wynik +2 z dobrą długą grą i średnią krótką (głównie średnio puttowałem)



Drugi dzień to Nick Faldo (slope 147), delikatny wiatr więc typowy "sztuczny" links, jak malowany :)
Greeny trochę wolniejsze niż na Stan Eby. Solidnie grałem w polu i sporo nie wykorzystanych szans na biride.  Od 1 do 14stki, flaki z olejem - same pary:) Pózniej ciekawiej, birdie, bogey, par, birdie. -1, 10 fairway'ów w regulacji, 15 greenów w regulacji z 32 puttów. 3 up&down'y na 7 prób. Czekam na ptaki w turniejach :)


(Od lewej, F w regulacji, G w regulacji, z ilu metrów approach/ile metrów od celu spadł, up & down, putty, wynik)



Jeszcze na koniec, krótkie wyznanie. Jestem członkiem profesjonalnego tour'u. Jedno marzenie z dzieciństwa... spełnione:)


Dzięki za podsunięte tematy do artykułu! Są ciekawe, ale muszę być trochę bardziej do nich przekonany. Pozwólcie, że zdecyduje się na te moje "czytanie break'ów":) 

P.S. Alexander, Mateusz i Mirson. Proszę Was o kontakt ze mną na maila w sprawie Waszych adresów :-)

TYMCZASEM!
Max 

niedziela, 24 kwietnia 2011

Temat na artykuł GOLF & ROLL

W najbliższym  czasie zabieram się za kolejną lekcję dla ZIELONEJ SZKOŁY magazynu Golf&Roll. Dotychczas były następujące tematy: Pitching, Chipping, Putting, Celowanie.



Tutaj link do ostatniego artykułu "Celowanie" -
http://www.sendspace.pl/file/28eb84767cd016cfd283fd4

Tak naprawdę te artykuły są dla Was więc chciałbym Was prosić o podsunięcie jakiegoś ciekawego tematu na artykuł. Ja już mam swoje typy ale z wielką chęcią posłucham Waszych!
Na tematy czekam do końca następnego tygodnia, a tego kto podsunie wybrany do artykułu temat z miłą chęcią nagrodzę zeszłym numerem Golf & Roll (wyżej okładka) z moim artykułem.

MOKREGO DYNGUSA:)
TYMCZASEM!

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Kalendarz sezonu 2011 "Tour Life" ?:)

Tak jak zapowiadałem wrzucam dla Was mój kalendarz startów w sezonie 2011

Dwa główne Toury to polski PROAM TOUR  i niemiecki EPD TOUR:
 





Maj:

7-8 Deustche Bank BMW Pro Am Wrocław
16-18 EPD TOUR, Haugschlag - Austria
23-25 EPD TOUR, Bedburg Bau - Niemcy

Czerwiec:

1-3 PGA Cup, Warszawa (Rajszew)
8-10 EPD TOUR, Flessensee - Niemcy
11-12 Deutsche Bank BMW Pro Am Tour Kraków  (Tutaj będzie ostroo - 800km i od razu wjazd na pierwszy dzień ProAm'u ... no cóż trochę z tzw. "Tour Life")
19-21 Choszczno Open
28-30 EPD TOUR, Nettetal - Niemcy

Lipiec:

2-3 Deutsche Bank BMW Pro Am Tour Wejherowo
26-28 EPD TOUR, Monachium - Niemcy
30-31 Deutsche Bnk BMW Pro Am Tour Międzyzdroje

Sierpień (i tutaj niespodzianka tego sezonu):

17-20 UNIWERSJADA, SHENZEN CHINY !!! :)

Wrzesień:

4-6 EPD TOUR, Gottingen - Niemcy
24-25 Deutsche Bank BMW Pro Am Tour Finał Warszawa

Październik:

7-9 Szczecin Open



Link do strony Pro Am'ów - www.proamtour.pl
Link do strony EPD TOUR - www.epdtour.de

Tam znajdziecie livescoring. Zresztą postaram się na bieżąco o wszystkim informować.

p.s. Wczoraj pierwsza runda w Modrym Lesie w tym roku wypadła pomyślnie - wynik 70, ale co
ważniejsze to to, że wrzucam ją do worka o nazwie "rundy treningowe z pełną koncentracją na cel".
Nie łatwo pracować nad swingiem, a później pójść w pole myśląc tylko o celu. Ale nikt nie mówił, że będzie łatwo. W tym roku jest to jedno z głównych zmian jaką wprowadzam do swojego treningu - jak najwięcej rund treningowych z tzw. TARGET FOCUS!! 

Pod takim hasłem przebiegnie też mój trening w tym tygodniu - wtorek, środa Binowo, w czwartek trening w Bad Sarrow pod Berlinem, piątek Amber "Galactic" :)

TYMCZASEM!


czwartek, 14 kwietnia 2011

Nowe "wyobrażenia"

Ostatnio na słowo "zmiany" w swingu jakoś negatywnie reaguję. Bo jednak zmiany przeważnie wprowadzasz bo coś starego było złe, nieodpowiednie albo nie daj "niedoskonałe" (ludzie golf to nie jest gra doskonałości!).

Jakoś wolę mówić, że wprowadzam do swingu nowe wyobrażenia. Bo jednak golf w dużej mierze jest grą wyobraźni. Odnalezienia się w przestrzeni kilkudziesięciu ha pola golfowego.

Dla mnie nowym wyobrażeniem jest to aby główka kija pierwsza zaczynała zamach. Tzn. aby trochę szybciej poruszała się po okręgu zamachu niż pozostałe części ciała, które też poruszają się po okręgu, czyli dłonie i mostek.

Drugim wyobrażeniem jest to aby szaft był delikatnie zrotowany i prowadzony wzdłuż linii celowania, a nie jak wcześniej do siebie (do wewnątrz). Na dole mam nadzieję, że dojrzycie delikatną różnicę w swingu ze Scottem i w swingu z tygodnia przed Hiszpanią.



Jakby po prawej stronie mój grip jest naprzeciwko prawego żebra (do wewnątrz). Po lewej naprzeciwko pępka. Podobnie w pitchingu.



Wierzcie lub nie ale dla mnie jest to totalnie nowy świat! Sam się smieję gdy patrzę na te dwa zdjęcia i z miarką znalazłbym może kilka cm różnicy.

No cóż, golf jest grą odczuć więc teraz tylko pracować nad tymi nowymi.

Właśnie wybieram się na spotkanie do Binowa z Jeremym Fordem - brytyjskim projektantem pól golfowych http://www.fordgolfdesign.com/Home.htm

Ciekawe jak oceni projekt Binowa :)

TYMCZASEM!

P.S. Na dniach prześlę kalendarz turniejów żebyście mogli zarezerwować sobię czas przed komputerami na live scoring:)

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Scott Cranfield + Hacienda del Alamo - Lubię to:)


 ... Dlaczego Hiszpania nie leży w Polsce, albo jeszcze lepiej - Polska nie leży w Hiszpanii :)?

Właśnie wróciłem z krótkiego ale bardzo treściwego zgrupowania pod Murcią w Hacienda del Alamo. Wspaniały ośrodek treningowy i jeszcze wspanialsze pole golfowe. Zresztą nie bez powodu już dwukrotnie wybrano to miejsce jako 2 etap Q School do European Touru.

Cały wyjazd był pod hasłem ustalenia celów, planów, turniejów i sposobu treningu na ten sezon. Razem ze Scottem współpracujemy od roku ale nigdy dotąd nie mieliśmy okazji pracowania więcej niż jeden dzień. 

Tym razem przeszliśmy wspólnie przez każdą część mojej gry. Jak to mówią "you name it", a to robiliśmy:)

Kilka pochwał i dużo konstruktywnych uwag. Jeszcze nie miałem tego sezonowego wyczucia krótkiej gry, zwłaszcza że greeny były na ok 10 na stimpie co w Polsce rzadko się zdarza. Dlatego krótka piłka z jego strony i do 90 metrów zostałem już po drugim dniu oceniony na hcp 8. Wszystko na ten temat.

W zamachu jedno nowe wyobrażenie i kilka nowych ćwiczeń. Dużo Pitchingu (praktycznie nowy świat dla mnie), co w dużej mierze wpłynie na to co robię w pełnym zamachu.




Scott ze swoich doświadczeń pokrótce przekazał mi w jaki stan najlepiej doprowadzić ciało i umysł aby grać na najwyższym poziomie na jaki Cię w dany dzień stać. Dostałem od niego dużo materiałów i nagrałem wszystkie ćwiczenia jakie robiliśmy także nie ma szans żeby mi cokolwiek uciekło z tego wyjazdu bokiem. 

A na koniec Scott sam wypełniał za mnie zadanie domowe, żyć nie umierać :)


 

A tak kończyły się nocne konkursu na greenie o 10 pompek



Ok, wracam na Range

Tymczasem!

środa, 30 marca 2011

.Krótkie podsumowanie tygodnia

Określiłem cel numer jeden na ten sezon jeżeli chodzi o grywalność w trudnych warunkach:

1. Podrasować grę w silnych wiatrach. Jednego dnia ni stąd ni zowąd, totalny huragan na polu.
5 iron z 110 m... krótko. Zupełnie rozstroiłem swoją grę. Zarówno jeżeli chodzi o tempo zamachu, rytm gry, jak i o technikę. Zresztą chyba po prostu to drugie jest przyczyną pierwszego. Po rundzie na range'u - zupełnie inny golfista. Bez swingów mówiących "uderz! bo zaraz Cię zwieje z nad piłki albo... zwieje Ci piłkę". Dlatego od tego tygodnia dodatkowy szacunek jeżeli chodzi o zwycięzców takich turniejów jak British Open, Dunhill Links czy turniejów na Pebble Beach.

Kolejne cele będę (będziemy) ustalali na dniach. Od wczoraj jesteśmy w hiszpańskiej Murcii, razem ze Scottem Cranfieldem. Przygotowujemy plan działania na ten sezon.

P.S. Chyba nigdy nie byłem na tak dobrym polu jeżeli chodzi o miejsce do treningu. Na dniach powrzucam parę zdjęć więc zobaczycie sami.

Tymczasem!

niedziela, 20 marca 2011

Bongiorno ;)

Pierwsze wrażenia z Włoch:



a) Podobnie jak w Hiszpanii - jedna wielka Maniana, nikomu nigdzie się nie śpieszy - za podejście 10/10 :)
b) Bracia Molinari i Manassero - gwiazdy gwiazd. W domku klubowym nie ma gazety bez nich. Nie ma co się dziwić. To tak jakby w Polsce Małysz miał swojego brata, z którym staje co chwila na podium, a Stoch ma 17ście lat i jest idolem całego narodu...
c) Włosi jako golfiści nie znają chyba żadnej innej marki jak Chervo. Oczywiście, nie dziwię im się, bo to w końcu ich narodowy produkt najwyższej klasy, ale dosłownie rewia mody Chervo!

Co do mojego treningu.

Pierwszą rundę rozpoznawczą (wczoraj) pola skończyłem double, birdie, birdie na 73. Pole krótkie, dość łatwe (coś jak Binowo). To co trenuję od około połowy lutego sprawdza się - dużo dobrych approachy i szans na birdie.



Dwie wody, 9 na 14 trafionych fairwayów i 13 greenów. Jest ok, powoli do celu!

Jednak 34 putty nadal pozostawiają wiele do życznia, a można je określić jednym słowem - marnotrawstwo. Jeszcze nie biorę rozwodu z moim putterem. Nadal go kocham i kocham puttować. Zwłaszcza po dzisiejszej walce na greenie.

Gavin przypomniał mi fajne ćwiczenie o którym mu kiedyś wspominałem. Pierwszy raz widziałem je na dvd obecnego trenera Tigera - Seana Foleya (dzięki Buszi:) ). Oczywiście, nie jest to ćwiczenie przez niego wymyślone bo jak sam Gavin stwierdził - już pradawni czampioni ćwiczyli w ten sposób. Polecam je wszystkim na każdym poziomie gry.

Ustawiasz bramkę z tee na szerokość główki puttera plus trochę luzu w zależności od poziomu gracza. Putt 3-5 metrów, prosty lub z małym breakiem. Twoim zadaniem jest zrobić stroke przechodząc główką przez bramkę z tee, na trzy różne sposoby. 3 piłki:

1. Puttujesz przez cały czas patrząc na dołek (właściwie na punkt tylniej ścianki dołka). Śmieszne uczucie na początku, ale dobre świadectwo na to jak dobrą masz koordynację wzrokowo-ruchową
2. Puttujesz z zamkniętymi oczami. Co prawda nic nie widzisz ale oczami wyobraźni starasz się zobaczyć punkt na tylniej ściance dołka.
3. Puttujesz w normalny sposób patrząc na piłkę ale znów oczami wyobraźni widzisz punkt na tylniej ściance dołka.

Kilka rundek w ten sposób i jesteś bogatszy o olbrzymie doświadcznie w stosunku do samego siebie.

Wspaniałe uczucie gdy trafisz wszystkie trzy z rzędu. Dziś z rzędu, z 5 metrów trafiłem 5 co uważam, że jest powodem do przesadnej dumy:) Jutro będzie lepiej!

Tymczasem!

czwartek, 17 marca 2011

Egzaminy PGA rok 3 - za nami!

Mocny tydzień! Od niedzieli do wtorku - dosłownie pranie mózgu, czyli egzaminy trenerskie PGA POLSKA we Wrocławiu (Toya GC).

Szczęśliwie już za mną. W pierwsze dwa dni mieliśmy 9 półtoragodzinnych egzaminów pisemnych z następujących tematów:

Niedziela:
- Historia gry w Polsce i na Świecie
- Nauczanie (Teaching)
- Uczenie  się (Learning)
- Wiedza techniczna

Poniedziałek:
- Granie w golfa (Playing the game)
- Nauka o sporcie i jej rola
- Zarządzanie
- Sprzęt
- Pole golfowe - Architektura i Budowa pola

Wtorek to lekcja praktyczna przed 3 osobową komisją egzaminacyjną.

Nie chcę nic mówić jak mi poszło - to już nic nie zmieni - wyniki w przeciągu tygodnia :)
Skończone pomyślnie, dadzą mi Fully Qualified PGA Proffesional. Od dziecka marzyłem o takim tytule:)

Na szczęście (albo i nie) moja lekcja we wtorek była dopiero o 15 więc miałem czas na mały trening.
Ośrodek treningowy na TOYI jest naprawdę wspaniały. Samo pole z każdego turnieju wspominam bardzo dobrze. Aktualnie przechodzi zabiegi kosmetyczne typowe dla początku sezonu (areacja greenów, piaskowanie). Natomiast małe pole jakby z innego świata - zwłaszcza greeny - w cudownym stanie, niczym w środku sezonu.

Uwierzcie mi, że sam egzamin praktyczny (lekcja przed komisją) jest okropnym sprawdzianem walki ze stresem. Gacie trzęsą się same. W około 1 h przed lekcją zacząłem rozgrzewkę żeby być w pełni gotowym do lekcji.

Najpierw putty - całkiem zrelaksowany stroke i dobry focus ale bez rewelacji. hcp 5.

Później driving range i NIESAMOWITE DOŚWIADCZENIE.

Stresik wywołany lekcją przysporzył mi wiele dobrego. Od pierwszych uderzeń stres ten wpłynął na praktycznie każdy zamach jaki wykonywałem przy piłce. Czułem ogromne podobieństwo tego uczucia do uczucia kiedy to gram ostatnie dołki, ostatniego dnia i podświadomie czuję, że idzie mi dobrze.

Od razu zauważyłem moją tendencję na uderzeniach (prosty pull w lewo).

Wspaniałe doświadczenie aby trenować uderzenia pod presją. Teraz, albo będę musiał wkręcić sobię podczas treningu, że zaraz mam egzamin przed komisją (aż tak mocne działanie na podświadomość - raczej niemożliwe).

Albo poprostu gdy takie uczucie przyjdzie w turnieju, zaakceptować je, wręcz zaprosić do siebie :) Powiedzieć sobię "Ok, już Cię znam i wiem jak na mnie wpływasz - wal się! Nie będę Twoją marionetką i nie pozwolę abyś wpłynął na mnie (uczucie) negatywnie. Biorę Cię jako sprzymierzeńca i pomożesz mi w rozegraniu najlepszej gry na jaką mnie stać" - Tak, to jest to :)

Jutro wyjazd na tygodniowy trening do  Grado Golf Club - Triest, Włochy.
http://www.golfgrado.it/
Już nie mogę się doczekać pierwszego dołka - par 3 z greenem na wyspie (no prawie wyspie), na wzór 17 na TPC SAWGRASS :)

Tymczasem!

poniedziałek, 7 marca 2011

Tempo, Timing, Feeling

Idąc dalej trzyczęściowym sposobem trenowania i podzielnością uwagi, dzisiaj na drivingu dobra sesja treningowa. Aby pójść moim tropem zadaj sobie te pytania. Co jest najważniejsze w Twoim Swingu? Wielu technicznych graczy odpowie - jego wygląd i perfekcja. A co jest najważniejsze w Twojej grze? To coś, co cały zamach zgrywa ze sobą w jedną całość - TIMING. To coś, co czujesz przed i po każdym wspaniałym uderzeniu - FEELING. To coś, co sprawia, że każde uderzenie wydaje się być lekkie i idealnie powtarzalne - TEMPO.

W mojej niedługiej karierze popartej wiedzą z innych dyscyplin doszedłem do wniosku, że nie da się nauczyć gry w całości (nie tylko golfa). Może znajdzie się odważny, który nauczy nas zamachu w całości, ale nie gry. Zakładam, że należy zawsze rozkładać ją na czynniki pierwsze i dawać sobię handicap w poszczególnych jej sekcjach, tak aby dążyć do rozwoju na każdym poziomie. Ten handicap będzie dla mnie dodatkową motywacją - a tej, przy sportach indywidualnych, nigdy za wiele.

Wracając do ćwiczeń - znów trzy rodzaje uderzenia (ale 5 piłek) to jedna kolejka.

1) Krótki pitch sand wedge'em (30m), trzymając kij lewą ręką. W następnym kroku (np. po ok. 10 kolejkach) palce u stóp uniesione w górę. To pozwoli mi doświadczyć czegoś nowego i zarazem odciągnąć uwagę od tego nad czym podświadomie zacznę się skupiać i pomoże zaufać mojej intuicji - FEELING

2) Pełny zamach 7 iron na 100 metrów. Zawsze pełny zamach. W takim tempie aby piłka poleciała tylko na 100 metrów. W następnym kroku zaczynam shape'ować piłkę. Grać fade i draw. Zawsze pełny zamach i tylko na 100 metrów - TEMPO

3) Dwa drive'y. Jeden fade, drugi draw. Drive to najszybszy zamach w golfie. Do najszybciej wykonywanych czynności kluczowa jest koordynacja ruchowa - TIMING. Do tego metoda powtórzeniowa, czyli wysiłek w intensywności turniejowej i doprowadzenie organizmu do stanu sprzed wysiłku (chodzi mi bardziej o wysiłek psychiczny). To pomaga mi w przygotowaniu do pełnej gotowości przedstartowej.

Mój hcp za dzisiejszy trening:
1) 7
2) fade 10 ; draw 15
3) fade 10 ; draw 15

Przyjemne z pożytecznym zwłaszcza jak ma się kogoś z kim można między czasie rywalizować.
Jak widzicie nadal trzymam się z dala od treningów technicznych - pokornie czekam na spotkanie ze Scottem :)

Po drivingu nie obyło się bez siłowni. Dzisiaj krótki trening siłowy - za formę na siłce po golfie - hcp 200 :)

Tymczasem!

piątek, 4 marca 2011

CLUBFACE, PIŁKA, CEL

Wiele emocji dzisiaj ;-) A tak niepozornie zaczynał się dzień. Rano siłownia - lecz nic siłowego, krótki obwód ćwiczebny ze sztangą - dużo powtórzeń 60-70% obciążenia max.
Po południu trening w Binowie. Poważnie rozważam aby przed rundami turniejowymi dodać do swojej rutyny lekką siłownię, lub lekko pobiegać, porozciągać się. Natychmiast czuć różnicę w swobodzie ruchu. Niemalże taką jak wtedy kiedy słucham Kaszpirowskiego - "czujecie radość i swobodę":)


Niecałe 1,5 h na drivingu pozwoliło mi wybić około 150 piłek. Nic w pośpiechu - po prostu odzworowanie uderzeń z pola. Znów dużo draw i fade - po zimie zdecydowanie łatwiej mi fade'ować piłkę. To jest moja zmora. Pod presją lub pod koniec rundy mam tendencję do nadaktywności górnej części ciała. Klasyczny rzut na piłkę, tylko może nie w aż tak drastycznym wydaniu:)


Następnie druga strona ulicy i krótka gra. W zimowych rozważaniach doszedłem do wniosku, że aby polepszyć swoje wyniki dobrze będzie jak POKOCHAM krótką grę. Puttowanie już pokochałem - dzięki pewnej książce, której nazwy Wam tak łatwo nie zdradzę:) Dzisiaj zabrałem się za pitching.


Natchneło mnie na pewne fantastyczne ćwiczenie - które roboczo nazwałem "clubface, piłka, cel". I nie jest to conajmniej szereg rzeczy, które sprawdasz podczas rutyny. Świetne ćwiczenie na tzw. awareness (sory ale ciężko mi znaleźć polski odpowiednik bo "świadomość" za bardzo tu nie pasuje)


Trzy piłki - najpierw krótki dystans 35 metrów. Po kilku kolejkach dłuższy - 75 metrów. Przy każdej skupiasz swoją świadomość nad jedną rzeczą:
1. Jedna piłka nad ruchem główki kija - jakby podążasz za główką kija Twoim umysłem (ale nie wzrokiem).
2. Druga piłka nad samą piłką - tylko skupienie na białej powłoce piłki.
3. Trzecia piłka nad celem -
Pamiętaj rutyna do każdej piłki jest ta sama. Nie zmieniaj ani ustawienia ani uchwytu.
Twoim zadaniem jest sprawdzenie, który rodzaj skupienia jest dla Ciebie najbardziej odpowiedni. Najlepiej jak przed podejściem do piłki powiesz głośno to nad czym chcesz się skupić - np. "clubface!"
Dla mnie jest to coś pomiędzy piłką, a celem. Skupiając się na celu miałem tak proste uderzenia, jakich
można się spodziewać w samym środku sezonu, u szczytu formy. Natomiast myśląc o piłce kontakt doprowadzał mnie do... już nie powiem czego. Uśmiechałem się sam do siebie!


Aha, byłbym zapomniał. Myśląc o celu przy uderzeniu na 75 metrów zagrałem strzał na jaki czekałem całą moją karierę. Piłka lekkim draw'em spada metr przed dołek i wpada po jednym odbiciu prosto do dołka ! :)






Dzięki, za miłe komentarze do poprzedniego posta.
Tymczasem!

czwartek, 3 marca 2011

Wyżej znajdziecie video z youtuba, niektóre z nich zabawne jak np. Trick shoty. Niektóre przydatne jak np. nagrania mojego trenera Scotta Cranfielda (więcej o nim na www.cga-golf.com/blog). Po prawej stronie znajdziecie zdjęcia wyskakujące losowo jednak klikając na nie dostaniecie się do moich albumów z Picasa, które postaram się w miarę aktualizować. Co jeszcze? Aha, plan na koniec tego tygodnia - nie zapchać się pączkami bo jutro z rana czeka mnie trening na siłowni, a moje trawienie o dziwo nigdy nie było najszybsze - zalecane dwie h bez jedzenia przed siłownia w moim przypadku wynosi dwa razy tyle. Inaczej skręt jelit murowany. Dobry trening na drivingu dzisiaj, dużo rotacji piłki draw fade 5 iron. Nawet nie próbuję dotykać się techniki póki nie zobaczę się z trenerem na przełomie marca kwietnia. Już nie mogę się doczekać! Tymczasem!

Startujemy

Witajcie. Głównym zamierzeniem tego blog'a jest kontakt między tymi co znajdą się tu mniej lub bardziej przypadkowo, a mną. Chciałbym pokazać Wam jak wygląda życie zawodowego golfisty. Pewnie większość z Was to właśnie miłośnicy golfa, którzy również trenują lub bawią się tym sportem. Ja robię obydwie te rzeczy na raz! Pokażę Wam to w jaki sposób trenuję, pracuję nad progresem, walczę ze swoimi słabościami i szlifuję swoje mocne strony. Będę informował Was na bieżąco o swoich celach, statystykach, sukcesach i porażkach. Postaram się zamieszczać wszystko to co będę uważał za ciekawe i to, czego będę mógł się wstydzić. Przyjemności :)