środa, 30 marca 2011

.Krótkie podsumowanie tygodnia

Określiłem cel numer jeden na ten sezon jeżeli chodzi o grywalność w trudnych warunkach:

1. Podrasować grę w silnych wiatrach. Jednego dnia ni stąd ni zowąd, totalny huragan na polu.
5 iron z 110 m... krótko. Zupełnie rozstroiłem swoją grę. Zarówno jeżeli chodzi o tempo zamachu, rytm gry, jak i o technikę. Zresztą chyba po prostu to drugie jest przyczyną pierwszego. Po rundzie na range'u - zupełnie inny golfista. Bez swingów mówiących "uderz! bo zaraz Cię zwieje z nad piłki albo... zwieje Ci piłkę". Dlatego od tego tygodnia dodatkowy szacunek jeżeli chodzi o zwycięzców takich turniejów jak British Open, Dunhill Links czy turniejów na Pebble Beach.

Kolejne cele będę (będziemy) ustalali na dniach. Od wczoraj jesteśmy w hiszpańskiej Murcii, razem ze Scottem Cranfieldem. Przygotowujemy plan działania na ten sezon.

P.S. Chyba nigdy nie byłem na tak dobrym polu jeżeli chodzi o miejsce do treningu. Na dniach powrzucam parę zdjęć więc zobaczycie sami.

Tymczasem!

niedziela, 20 marca 2011

Bongiorno ;)

Pierwsze wrażenia z Włoch:



a) Podobnie jak w Hiszpanii - jedna wielka Maniana, nikomu nigdzie się nie śpieszy - za podejście 10/10 :)
b) Bracia Molinari i Manassero - gwiazdy gwiazd. W domku klubowym nie ma gazety bez nich. Nie ma co się dziwić. To tak jakby w Polsce Małysz miał swojego brata, z którym staje co chwila na podium, a Stoch ma 17ście lat i jest idolem całego narodu...
c) Włosi jako golfiści nie znają chyba żadnej innej marki jak Chervo. Oczywiście, nie dziwię im się, bo to w końcu ich narodowy produkt najwyższej klasy, ale dosłownie rewia mody Chervo!

Co do mojego treningu.

Pierwszą rundę rozpoznawczą (wczoraj) pola skończyłem double, birdie, birdie na 73. Pole krótkie, dość łatwe (coś jak Binowo). To co trenuję od około połowy lutego sprawdza się - dużo dobrych approachy i szans na birdie.



Dwie wody, 9 na 14 trafionych fairwayów i 13 greenów. Jest ok, powoli do celu!

Jednak 34 putty nadal pozostawiają wiele do życznia, a można je określić jednym słowem - marnotrawstwo. Jeszcze nie biorę rozwodu z moim putterem. Nadal go kocham i kocham puttować. Zwłaszcza po dzisiejszej walce na greenie.

Gavin przypomniał mi fajne ćwiczenie o którym mu kiedyś wspominałem. Pierwszy raz widziałem je na dvd obecnego trenera Tigera - Seana Foleya (dzięki Buszi:) ). Oczywiście, nie jest to ćwiczenie przez niego wymyślone bo jak sam Gavin stwierdził - już pradawni czampioni ćwiczyli w ten sposób. Polecam je wszystkim na każdym poziomie gry.

Ustawiasz bramkę z tee na szerokość główki puttera plus trochę luzu w zależności od poziomu gracza. Putt 3-5 metrów, prosty lub z małym breakiem. Twoim zadaniem jest zrobić stroke przechodząc główką przez bramkę z tee, na trzy różne sposoby. 3 piłki:

1. Puttujesz przez cały czas patrząc na dołek (właściwie na punkt tylniej ścianki dołka). Śmieszne uczucie na początku, ale dobre świadectwo na to jak dobrą masz koordynację wzrokowo-ruchową
2. Puttujesz z zamkniętymi oczami. Co prawda nic nie widzisz ale oczami wyobraźni starasz się zobaczyć punkt na tylniej ściance dołka.
3. Puttujesz w normalny sposób patrząc na piłkę ale znów oczami wyobraźni widzisz punkt na tylniej ściance dołka.

Kilka rundek w ten sposób i jesteś bogatszy o olbrzymie doświadcznie w stosunku do samego siebie.

Wspaniałe uczucie gdy trafisz wszystkie trzy z rzędu. Dziś z rzędu, z 5 metrów trafiłem 5 co uważam, że jest powodem do przesadnej dumy:) Jutro będzie lepiej!

Tymczasem!

czwartek, 17 marca 2011

Egzaminy PGA rok 3 - za nami!

Mocny tydzień! Od niedzieli do wtorku - dosłownie pranie mózgu, czyli egzaminy trenerskie PGA POLSKA we Wrocławiu (Toya GC).

Szczęśliwie już za mną. W pierwsze dwa dni mieliśmy 9 półtoragodzinnych egzaminów pisemnych z następujących tematów:

Niedziela:
- Historia gry w Polsce i na Świecie
- Nauczanie (Teaching)
- Uczenie  się (Learning)
- Wiedza techniczna

Poniedziałek:
- Granie w golfa (Playing the game)
- Nauka o sporcie i jej rola
- Zarządzanie
- Sprzęt
- Pole golfowe - Architektura i Budowa pola

Wtorek to lekcja praktyczna przed 3 osobową komisją egzaminacyjną.

Nie chcę nic mówić jak mi poszło - to już nic nie zmieni - wyniki w przeciągu tygodnia :)
Skończone pomyślnie, dadzą mi Fully Qualified PGA Proffesional. Od dziecka marzyłem o takim tytule:)

Na szczęście (albo i nie) moja lekcja we wtorek była dopiero o 15 więc miałem czas na mały trening.
Ośrodek treningowy na TOYI jest naprawdę wspaniały. Samo pole z każdego turnieju wspominam bardzo dobrze. Aktualnie przechodzi zabiegi kosmetyczne typowe dla początku sezonu (areacja greenów, piaskowanie). Natomiast małe pole jakby z innego świata - zwłaszcza greeny - w cudownym stanie, niczym w środku sezonu.

Uwierzcie mi, że sam egzamin praktyczny (lekcja przed komisją) jest okropnym sprawdzianem walki ze stresem. Gacie trzęsą się same. W około 1 h przed lekcją zacząłem rozgrzewkę żeby być w pełni gotowym do lekcji.

Najpierw putty - całkiem zrelaksowany stroke i dobry focus ale bez rewelacji. hcp 5.

Później driving range i NIESAMOWITE DOŚWIADCZENIE.

Stresik wywołany lekcją przysporzył mi wiele dobrego. Od pierwszych uderzeń stres ten wpłynął na praktycznie każdy zamach jaki wykonywałem przy piłce. Czułem ogromne podobieństwo tego uczucia do uczucia kiedy to gram ostatnie dołki, ostatniego dnia i podświadomie czuję, że idzie mi dobrze.

Od razu zauważyłem moją tendencję na uderzeniach (prosty pull w lewo).

Wspaniałe doświadczenie aby trenować uderzenia pod presją. Teraz, albo będę musiał wkręcić sobię podczas treningu, że zaraz mam egzamin przed komisją (aż tak mocne działanie na podświadomość - raczej niemożliwe).

Albo poprostu gdy takie uczucie przyjdzie w turnieju, zaakceptować je, wręcz zaprosić do siebie :) Powiedzieć sobię "Ok, już Cię znam i wiem jak na mnie wpływasz - wal się! Nie będę Twoją marionetką i nie pozwolę abyś wpłynął na mnie (uczucie) negatywnie. Biorę Cię jako sprzymierzeńca i pomożesz mi w rozegraniu najlepszej gry na jaką mnie stać" - Tak, to jest to :)

Jutro wyjazd na tygodniowy trening do  Grado Golf Club - Triest, Włochy.
http://www.golfgrado.it/
Już nie mogę się doczekać pierwszego dołka - par 3 z greenem na wyspie (no prawie wyspie), na wzór 17 na TPC SAWGRASS :)

Tymczasem!

poniedziałek, 7 marca 2011

Tempo, Timing, Feeling

Idąc dalej trzyczęściowym sposobem trenowania i podzielnością uwagi, dzisiaj na drivingu dobra sesja treningowa. Aby pójść moim tropem zadaj sobie te pytania. Co jest najważniejsze w Twoim Swingu? Wielu technicznych graczy odpowie - jego wygląd i perfekcja. A co jest najważniejsze w Twojej grze? To coś, co cały zamach zgrywa ze sobą w jedną całość - TIMING. To coś, co czujesz przed i po każdym wspaniałym uderzeniu - FEELING. To coś, co sprawia, że każde uderzenie wydaje się być lekkie i idealnie powtarzalne - TEMPO.

W mojej niedługiej karierze popartej wiedzą z innych dyscyplin doszedłem do wniosku, że nie da się nauczyć gry w całości (nie tylko golfa). Może znajdzie się odważny, który nauczy nas zamachu w całości, ale nie gry. Zakładam, że należy zawsze rozkładać ją na czynniki pierwsze i dawać sobię handicap w poszczególnych jej sekcjach, tak aby dążyć do rozwoju na każdym poziomie. Ten handicap będzie dla mnie dodatkową motywacją - a tej, przy sportach indywidualnych, nigdy za wiele.

Wracając do ćwiczeń - znów trzy rodzaje uderzenia (ale 5 piłek) to jedna kolejka.

1) Krótki pitch sand wedge'em (30m), trzymając kij lewą ręką. W następnym kroku (np. po ok. 10 kolejkach) palce u stóp uniesione w górę. To pozwoli mi doświadczyć czegoś nowego i zarazem odciągnąć uwagę od tego nad czym podświadomie zacznę się skupiać i pomoże zaufać mojej intuicji - FEELING

2) Pełny zamach 7 iron na 100 metrów. Zawsze pełny zamach. W takim tempie aby piłka poleciała tylko na 100 metrów. W następnym kroku zaczynam shape'ować piłkę. Grać fade i draw. Zawsze pełny zamach i tylko na 100 metrów - TEMPO

3) Dwa drive'y. Jeden fade, drugi draw. Drive to najszybszy zamach w golfie. Do najszybciej wykonywanych czynności kluczowa jest koordynacja ruchowa - TIMING. Do tego metoda powtórzeniowa, czyli wysiłek w intensywności turniejowej i doprowadzenie organizmu do stanu sprzed wysiłku (chodzi mi bardziej o wysiłek psychiczny). To pomaga mi w przygotowaniu do pełnej gotowości przedstartowej.

Mój hcp za dzisiejszy trening:
1) 7
2) fade 10 ; draw 15
3) fade 10 ; draw 15

Przyjemne z pożytecznym zwłaszcza jak ma się kogoś z kim można między czasie rywalizować.
Jak widzicie nadal trzymam się z dala od treningów technicznych - pokornie czekam na spotkanie ze Scottem :)

Po drivingu nie obyło się bez siłowni. Dzisiaj krótki trening siłowy - za formę na siłce po golfie - hcp 200 :)

Tymczasem!

piątek, 4 marca 2011

CLUBFACE, PIŁKA, CEL

Wiele emocji dzisiaj ;-) A tak niepozornie zaczynał się dzień. Rano siłownia - lecz nic siłowego, krótki obwód ćwiczebny ze sztangą - dużo powtórzeń 60-70% obciążenia max.
Po południu trening w Binowie. Poważnie rozważam aby przed rundami turniejowymi dodać do swojej rutyny lekką siłownię, lub lekko pobiegać, porozciągać się. Natychmiast czuć różnicę w swobodzie ruchu. Niemalże taką jak wtedy kiedy słucham Kaszpirowskiego - "czujecie radość i swobodę":)


Niecałe 1,5 h na drivingu pozwoliło mi wybić około 150 piłek. Nic w pośpiechu - po prostu odzworowanie uderzeń z pola. Znów dużo draw i fade - po zimie zdecydowanie łatwiej mi fade'ować piłkę. To jest moja zmora. Pod presją lub pod koniec rundy mam tendencję do nadaktywności górnej części ciała. Klasyczny rzut na piłkę, tylko może nie w aż tak drastycznym wydaniu:)


Następnie druga strona ulicy i krótka gra. W zimowych rozważaniach doszedłem do wniosku, że aby polepszyć swoje wyniki dobrze będzie jak POKOCHAM krótką grę. Puttowanie już pokochałem - dzięki pewnej książce, której nazwy Wam tak łatwo nie zdradzę:) Dzisiaj zabrałem się za pitching.


Natchneło mnie na pewne fantastyczne ćwiczenie - które roboczo nazwałem "clubface, piłka, cel". I nie jest to conajmniej szereg rzeczy, które sprawdasz podczas rutyny. Świetne ćwiczenie na tzw. awareness (sory ale ciężko mi znaleźć polski odpowiednik bo "świadomość" za bardzo tu nie pasuje)


Trzy piłki - najpierw krótki dystans 35 metrów. Po kilku kolejkach dłuższy - 75 metrów. Przy każdej skupiasz swoją świadomość nad jedną rzeczą:
1. Jedna piłka nad ruchem główki kija - jakby podążasz za główką kija Twoim umysłem (ale nie wzrokiem).
2. Druga piłka nad samą piłką - tylko skupienie na białej powłoce piłki.
3. Trzecia piłka nad celem -
Pamiętaj rutyna do każdej piłki jest ta sama. Nie zmieniaj ani ustawienia ani uchwytu.
Twoim zadaniem jest sprawdzenie, który rodzaj skupienia jest dla Ciebie najbardziej odpowiedni. Najlepiej jak przed podejściem do piłki powiesz głośno to nad czym chcesz się skupić - np. "clubface!"
Dla mnie jest to coś pomiędzy piłką, a celem. Skupiając się na celu miałem tak proste uderzenia, jakich
można się spodziewać w samym środku sezonu, u szczytu formy. Natomiast myśląc o piłce kontakt doprowadzał mnie do... już nie powiem czego. Uśmiechałem się sam do siebie!


Aha, byłbym zapomniał. Myśląc o celu przy uderzeniu na 75 metrów zagrałem strzał na jaki czekałem całą moją karierę. Piłka lekkim draw'em spada metr przed dołek i wpada po jednym odbiciu prosto do dołka ! :)






Dzięki, za miłe komentarze do poprzedniego posta.
Tymczasem!

czwartek, 3 marca 2011

Wyżej znajdziecie video z youtuba, niektóre z nich zabawne jak np. Trick shoty. Niektóre przydatne jak np. nagrania mojego trenera Scotta Cranfielda (więcej o nim na www.cga-golf.com/blog). Po prawej stronie znajdziecie zdjęcia wyskakujące losowo jednak klikając na nie dostaniecie się do moich albumów z Picasa, które postaram się w miarę aktualizować. Co jeszcze? Aha, plan na koniec tego tygodnia - nie zapchać się pączkami bo jutro z rana czeka mnie trening na siłowni, a moje trawienie o dziwo nigdy nie było najszybsze - zalecane dwie h bez jedzenia przed siłownia w moim przypadku wynosi dwa razy tyle. Inaczej skręt jelit murowany. Dobry trening na drivingu dzisiaj, dużo rotacji piłki draw fade 5 iron. Nawet nie próbuję dotykać się techniki póki nie zobaczę się z trenerem na przełomie marca kwietnia. Już nie mogę się doczekać! Tymczasem!

Startujemy

Witajcie. Głównym zamierzeniem tego blog'a jest kontakt między tymi co znajdą się tu mniej lub bardziej przypadkowo, a mną. Chciałbym pokazać Wam jak wygląda życie zawodowego golfisty. Pewnie większość z Was to właśnie miłośnicy golfa, którzy również trenują lub bawią się tym sportem. Ja robię obydwie te rzeczy na raz! Pokażę Wam to w jaki sposób trenuję, pracuję nad progresem, walczę ze swoimi słabościami i szlifuję swoje mocne strony. Będę informował Was na bieżąco o swoich celach, statystykach, sukcesach i porażkach. Postaram się zamieszczać wszystko to co będę uważał za ciekawe i to, czego będę mógł się wstydzić. Przyjemności :)