niedziela, 29 maja 2011

Turniejowy maj (Spotkanie z Tigerem!)

3:0 to wynik maja pomiędzy mną, a polem (ami). Niestety 75, 73 na Toyi oraz 79, 72 i 80,77 na EPD nie mogę uznać za udane. Jednak wiele nauczyłem się w tych rundach. Myślę, że to jest klucz do sukcesu - każdą rundę odbierać jako "nauka".

Wracając z pierwszego EPD spotkałem Tiger'a na obiedzie (a raczej na drzemce poobiednej)



(mniej więcej tak wyglądał maj - na same turnieje 4000km:)


Przyznam szczerze, że trochę nie jestem pewien sam siebie. W kwietniu pracując ze Scottem, wchodziłem w rutynę koncentracji tylko i wyłącznie nad celem w trakcie uderzenia. Pierwszy raz w życiu skupiałem się nad celem tak bardzo, że sam się zastanawiałem czy to jest to. Jakby skupiałem się nad targetem tak bardzo, że zamiast rzeczywiście odpuścić sobię wszystko i uderzyć piłkę do celu to myślałem o tym, żeby myśleć o celu. Trochę trudno to wytłumaczyć ale mam nadzieję, że Wiecie co mam na myśli. A nawet jak nie to dobrze bo już o tym nie myślę... żeby myśleć:)

To taki paradoks golfa, który fajnie opisuje dr Bob Rotella (znany psycholog golfowy)

"To gain control you have to give up control"

To moje motto na czerwiec.

We wtorek wyjazd na PGA CUP do Rajszewa. Draw'y i fade'y na to pole... w gotowości.

P.S. obiecuję, że w czerwcu będę bardziej obecny w postach. Takie przesilenie wiosenne, wiecie jak to jest:)

środa, 4 maja 2011

OLD SWING vs. NEW SWING

MY OLD GOLF SWING



Coś na rozweselenie na tą szarzyznę za oknem:)
MY NEW TWO STEP GOLF SWING:)


Jutro z rana wyjazd na Pro-Am do Wrocławia, mam nadzieję, że zimówki nie będą mi potrzebne:)
Kilka zimowych gaci, skarpet, kurtek i swetrów na turniej w maju... bezcenne :)

TYMCZASEM!
Max

niedziela, 1 maja 2011

Sporting Club Berlin i ...

Tuż przed długim weekendem (co w moim przypadku jest krótkim odpoczynkiem od gry) dwa dni spędziłem w Sporting Club Berlin. 200 km z mojego domu i ośrodek, którego pozazdrościć może każdy zawodowy golfista. 3 pola wielkich projektantów (Stan Eby, Arnold Palmer, Nick Faldo) dwa drivingi, kilka practice greenów i co najważniejsze wspaniała gościnność dyrekcji klubu - żyć nie umierać.



Pierwszy dzień na Stan Eby to przygotowanie do najbliższego Pro Am'u. Pole podobne do Toyi, szybkie greeny choć we Wrocławiu spodziewam się jeszcze szybszych (około 9-10 na stimp meter). Mój wynik +2 z dobrą długą grą i średnią krótką (głównie średnio puttowałem)



Drugi dzień to Nick Faldo (slope 147), delikatny wiatr więc typowy "sztuczny" links, jak malowany :)
Greeny trochę wolniejsze niż na Stan Eby. Solidnie grałem w polu i sporo nie wykorzystanych szans na biride.  Od 1 do 14stki, flaki z olejem - same pary:) Pózniej ciekawiej, birdie, bogey, par, birdie. -1, 10 fairway'ów w regulacji, 15 greenów w regulacji z 32 puttów. 3 up&down'y na 7 prób. Czekam na ptaki w turniejach :)


(Od lewej, F w regulacji, G w regulacji, z ilu metrów approach/ile metrów od celu spadł, up & down, putty, wynik)



Jeszcze na koniec, krótkie wyznanie. Jestem członkiem profesjonalnego tour'u. Jedno marzenie z dzieciństwa... spełnione:)


Dzięki za podsunięte tematy do artykułu! Są ciekawe, ale muszę być trochę bardziej do nich przekonany. Pozwólcie, że zdecyduje się na te moje "czytanie break'ów":) 

P.S. Alexander, Mateusz i Mirson. Proszę Was o kontakt ze mną na maila w sprawie Waszych adresów :-)

TYMCZASEM!
Max